Instagram Photos

Bibułki matujące

Dzisiejszy wpis dotyczy porównania działania bibułek matujących kilku marek, ponieważ wbrew pozorom, ich działanie może się nieco różnić.

Bibułki matujące to produkt, który szczególnie przypadnie do gustu osobom posiadającym cerę z tendencją do błyszczenia. I mimo, iż używają one podkładów o właściwościach matujących, po jakimś czasie ich skóra i tak wydziela warstwę sebum.
W przypadku, gdy na twarzy pojawi się tłusta, odbijająca poświata, wiele osób sięga po puder. Miejsca przetłuszczone w tym przypadku zostają pokryte kolejną warstwą pudru, który przykleja się tworząc "cakey effect" - czyli efekt tzw. ciasteczka. Twarz wygląda źle - tworzą się na niej grudy z podkładu i pudru, które w niedługim czasie zaczynają się "świecić" jeszcze bardziej, niż wcześniej, dodatkowo taki makijaż nie wykazuje żadnej trwałości. Skóra pod wpływem takiego obciążenia cierpi i na pewno odpłaci nam się zatkanymi porami i wysypem niechcianych niespodzianek. Taką sytuację możemy uratować jedynie robiąc demakijaż i ewentualnie aplikując kosmetyki od nowa. 
Ale czy istnieje rozwiązanie, które pozwoli nam dłużej cieszyć się naszym makijażem? Oczywiście, że tak.
Tym oto rozwiązaniem jest używanie bibułek matujących. Zbierają one nadmiar sebum bez jednoczesnego ścierania z twarzy makijażu (co niestety robią zwykłe chusteczki higieniczne czy papier - z tego powodu radzę posiłkować się nimi jak najrzadziej i na pewno nie wtedy, gdy zależy nam na idealnym wyglądzie).
Bibułki używamy w ten sposób - delikatnie przykładamy je w miejsca, które się błyszczą. Pamiętajcie, że jedną bibułkę można użyć tylko raz, ale warto wykorzystać obie jej strony. W razie, gdy musimy użyć pudru, najpierw należy ściągnąć nadmiar sebum bibułką, potem nałożyć cieniutką warstwę pudru.

Do zrobienia krótkiego porównania bibułek różnych firm, wykorzystałam produkt marki Inglot, ArtDeco i Wibo. Miałam też okazję testować wytwór marki The Body Shop. Zabrakło go tutaj na zdjęciu, gdyż gdzieś mi się zapodział i nie mogłam go znaleźć.

Bibułki nr 1: Inglot
Ilość w opakowaniu: 50 sztuk
Czy są oprószone pudrem? Nie
Cena regularna: 19 zł/ można dostać je w promocji za 9 zł przy zakupie innych produktów tej marki
Plusy:
- dobrze zbierają sebum
- nie ściągają podkładu z twarzy
- wydajne 
- jedna lub max dwie bibułki zużywamy za jednym razem
- estetyczne opakowanie
- można je dostać w promocji za 9 zł
- dość łatwo dostępne
- nie przypominają papieru śniadaniowego, są elastyczne
Minusy:
- czasem z opakowania ciężko wyjąć tylko jedną bibułkę, zdarza się, że wychodzą dwie, a potem ciężko jest ją schować z powrotem


Bibułki nr 2: ArtDeco
Ilość w opakowaniu: 100 sztuk
Czy są oprószone pudrem? Nie
Cena regularna: ok. 35 zł
Plusy:
- dobrze zbierają sebum
- nie ściągają podkładu z twarzy
- duża ilość w opakowaniu
- wydajne 
- jedna lub max dwie bibułki zużywamy za jednym razem
- estetyczne i wygodne opakowanie, które można uzupełniać
- nie przypominają papieru śniadaniowego
Minusy:
- cena, ale jest ich dużo w opakowaniu, co jednak zmniejsza koszty
- dostępność

Bibułki nr 3: Wibo
Ilość w opakowaniu: 40 sztuk
Czy są oprószone pudrem? Nie
Cena regularna: ok. 5 zł
Plusy:
- cena
- dostępność
- małe opakowanie
Minusy:
- cienkie, przypominają papier śniadaniowy
- w porównaniu z innymi bibułkami, w tym przypadku trzeba częściej ich używać
- nie są wydajne
- słabo chłoną sebum
- opakowanie złej jakości

Bibułki nr 4: The Body Shop Nature's minerals blotting tissues
Ilość w opakowaniu: 65 sztuk
Czy są oprószone pudrem? Tak, pudrem mineralnym.
Cena regularna: ok. 20 zł
Plusy:
- matują
- nie ściągają podkładu z twarzy
- wydajne 
- estetyczne opakowanie
- nie zatykają porów
- nie przypominają papieru śniadaniowego
- oprószone pudrem mineralnym, nie zawierają talku
Minusy:
- cena
- dostępność
- obecność pudru w moim przypadku powodowała, że twarz była zmatowiona, ale sebum nie zostało całkowicie z niej zebrane
- jedna wersja kolorystyczna
- podczas otwierania z opakowania leci pył
























Moimi zdecydowanymi faworytami są bibułki marki ArtDeco i Inglot. Dobrze zbierają sebum, nie naruszając przy tym makijażu. Są wydajne, dzięki czemu cena zakupu nie jest taka straszna. Cena produktu Wibo, po dokładnej analizie, wcale nie jest taka korzystna. Aby zebrać sebum z przetłuszczonych partii skory, trzeba zużyć sporo bibułek. Ostatni produkt, czyli chusteczki The Body Shop nie pasują mi ze względu na obecność pudru, który według mnie nie jest dobrym rozwiązaniem. Wiem, że wiele osób lubi ten produkt, ale moim zdaniem, dokładanie mocno zmielonego pudru na przetłuszczoną skórę, nie działa na nią korzystnie. Nawet, jeśli jest to puder mineralny.



Komentarze

  1. bardzo przydatny post, u mnie ArtDeco wygrywa, może i drogie ale wydajne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I są o ok. 5 zł tańsze, niż te Inglota (za 2 paczki Inglota ok. 40 zł, a taka sama liczba bibułek ). Niby to tylko 5 zł, ale nigdy nie wiadomo kiedy nam się takie drobne przydadzą ;)

      Usuń
  2. Używam bibułek z Inglota i jestem z nich bardzo zadowolona, kupuję je zawsze na promocji przy okazji innych zakupów. Tych z Artdeco nigdy nie miałam, ale jak gdzieś spotkam to chętnie kiedyś wypróbuję, tak dla porównania:) Bibułek z pudrem wprost nie cierpię, więc TBS będę omijała szerokim łukiem:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ofercie TBS też ma serię bibułek bez pudru (seria Tea tree), które też są spoko, ale zdecydowanym faworytem są te z Artdeco ;)

      Usuń
  3. Nie znoszę bibułek z Inglota za ten materiał, z którego są wykonane - przypomina mi ceratę. Fuj. Chłoną też kiepsko i są małe.
    Mój ulubieniec to bibułki Shiseido.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

back to top